Kreta - Kissamos / Kastelli - Wprowadzenie

W Krecie zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Trudno powiedzieć, dlaczego tak się stało, ale tak właśnie było... Serce nie sługa, nie da się tego racjonalnie wytłumaczyć:) A tak poważnie, wyjazd na tą piękną i genialną wyspę odkładałem latami. Zazwyczaj, przez długie tygodnie "nakręcałem się" oglądając zdjęcia Balos, FalasarnyChanii, Elafonisi, z pomocą Google Earth chodziłem po miastach i wioseczkach, czytałem opisy na blogach a potem wyruszałem w podróż...do Turcji
W czerwcu 2013 roku nastąpił przełom. Pewnego dnia odwiedziłem zaprzyjaźnioną ekipę Biura Podróży ITAKA we Wrocławiu, która to rzekła do mnie: „Panie Przemku, żadnej Turcji w tym roku. Chcemy, aby przywiózł nam Pan zdjęcia z Krety”. Zgodziłem się, nie miałem wyjścia:) Kilkanaście dni później zarezerwowałem wylot do Chanii. Jako, iż z roku na rok staram się odchodzić od odpoczynku w typowych, wakacyjnych hotelach oraz korzystania z opcji all inclusive (to po prostu najzwyczajniej do mnie nie pasuje), wybór kameralnego, pozbawionego wszelkich udogodnień Hoteliku Peli w mało atrakcyjnej, ale jakże genialnej ze względu na swoje strategiczne położenie miejscowości Kissamos/Kastelli, okazało się strzałem w przysłowiową dziesiątkę. Oferta last minute, jaką przygotowało BP ITAKA była tak bardzo przystępna dla mojego skromnego portfela, że aż nie do wyobrażenia i co gorsza, zapewne nie do powtórzenia!
Czerwcowe popołudnie, Airport Chania przypominający nieco stary dworzec PKS, bezchmurne niebo, ciepłe promienie słońca i niezwykłe powietrze. No i my. Dzierżymy w dłoni bagaż, zwracamy twarz ku niebu i uśmiechamy się sami do siebie. Szczęśliwi i zrelaksowani. Za nami bardzo krótki, bo 2,5h lot z polskim przewoźnikiem Bingo Airways. Nie lubię latać, jednakże tym razem bardzo mi się podobało.
Przed nami dość długa podróż do Kissamos/Kastelli, na sam północno-zachodni kraniec wyspy. Autobus wlecze się przez wszystkie miasteczka i miasta – turystyczne kurorty, zgromadzone na północnym wybrzeżu. Z każdym przystankiem ubywa w autobusie urlopowiczów. To dobry znak. Jest szansa, że do Kissamos dotrzemy sami, co najwyżej z jakąś parą. Tak też się stało. Na Hotel Peli oprócz nas, nie zdecydował się nikt inny. Całe szczęście!
Kissamos/Kasetlli to zwyczajne miasteczko, ciągnące się wzdłuż głównej i ruchliwej za dnia ulicy. Nie zachwyca, nie urzeka. Rzekłbym, iż osoby, które nastawiły się na urlop w pięknym kurorcie z cudownym nadmorskim deptakiem, poczują się rozczarowane. Wszyscy Ci, którzy pragnęli obcowania z prawdziwą Kretą będą jednak wniebowzięci. Kissamos sprawia wrażenie miasta, którego czas świetności przeminął. Przechadzając się uliczkami mijamy wiele zaniedbanych kamienic, opuszczone w biegu warsztaty, opustoszałe witryny sklepowe, jakieś pordzewiałe silosy zbożowe, porzucone, niekochane już i zdezelowane samochody. Jakby czas stanął dwadzieścia, może trzydzieści lat temu. Jest jednak w tym wszystkim jakaś nuta autentyczności. Nikt nie nadskakuje turystom i nic nie jest na pokaz... Życie toczy się swoim torem... W małych piekarenkach, w rybnych sklepach, tawernach nad brzegiem morza i na małym ryneczku. Na niebieskich i zielonych krzesłach... Po prostu, jest normalnie. Młodzi chłopcy wraz ze swoimi ojcami naprawiają w przydomowych warsztatach auta, by potem wieczorami ścigać się na skuterach. Małe dziewczynki siedzą na plaży, trzymając w dłoniach lalki, czekają na zachód słońca.

Kissamos jest genialne pod jednym względem i to nie podlega żadnej dyskusji – pod względem położenia. Przez górę sąsiaduje z cudowną i ulubioną przeze mnie Falasarną. To zaledwie kilkanaście minut jazdy samochodem. Największe atrakcje wyspy, Plaża Balos i Półwysep Gramvousa oddalone są od miasteczka o około 8-11 km. Z Kissamos również, wiedzie najpiękniejsza, nadmorska trasa samochodowa Krety – droga to Elafonisi. Jest stąd stosunkowo blisko do Wąwozu Samaria oraz urokliwej Chanii (około 40-60 minut samochodem, drogą krajową). Jeśli ktoś rezygnuje ze zwiedzania wypożyczonym autem, może skorzystać z tradycyjnych środków komunikacji. Siatka połączeń autobusowych jest doskonale zgrana czasowo. Zatem busami, dojedziecie niemalże wszędzie. Czegóż chcieć więcej...?   
Każdy, kto przybył tutaj, by zwiedzać, nie poczuje się zawiedziony. Przebywając w Kissamos nawet przez krótki tydzień, będzie mógł rozplanować sobie doskonale czas, godząc zwiedzanie najpiękniejszych atrakcji Krety Zachodniej z miłym plażowaniem.

1) Baza wypadowa

  • Hotel Peli  / 22 Agamemnonos str. Mavros Molos / Kissamos / Crete Island / 734 00 Grece / +30.2822 0 23223, +30.2822 0 23654, +30.2822 0 22343 (Niewielki, rodzinny hotelik położony 200 metrów od morza, prowadzony przez kreteńską rodzinę. W chwili obecnej managerem hotelu jest Peli, przez minione lata obiekt prowadzili jej rodzice. Jako, iż tatę Peli, niemalże o każdej porze dnia i nocy, można było zastać w okolicach holu recepcyjnego, słuchającego radia, otrzymał od nas specjalny pseudonim "Dziadek Radyjko":) Jak na na dwie gwiazdki Hotel Peli oferuje bardzo wysoki standard. Jest bardzo czysty, serwuje świeże, choć nieco skromne śniadania, zachęca do korzystania z ładnego i zadbanego basenu, zaprasza na popularną wśród gości hotelowych "sałatkę mamy" i mussakę oraz umożliwia uprawianie jogi, w specjalnie przygotowanym do tego celu pawilonie. Przybywających do hotelu urlopowiczów wita przemiły piesek, który wabi się Aliki:) Na minus obiektu zaliczyć trzeba plagę komarów, mikroskopijne kabiny prysznicowe oraz płatną klimatyzację (w roku 2014 mają nastąpić pewne zmiany techniczne, mające na celu nieznaczne podniesienie standardu obiektu / szczegółowa opinia o Hotelu Peli już wkrótce na łamach portalu HolidayCheck.pl). 
2) Wypożyczalnie aut:
  • Hermes Rent a Car (bardzo przyjazna atmosfera / wypożyczalnia prowadzona przez przemiłe małżeństwo / profesjonalnie, czysto, kompetentnie /  auta w najlepszym stanie technicznym wśród kilku wypożyczalni działających na terenie miasta / możliwość negocjacji cen / płyty z muzyką na drogę :) / na terenie wypożyczalni przemiły piesek dotrzyma Wam towarzystwa :)
  • Kissamos Rent a Car (atmosfera zadowalająca / największy wybór aut w mieście, zwłaszcza tych z napędem 4x4 / dość wysokie ceny, ale do niewielkiej negocjacji).
3) Restauracje polecane przez nas:
  • Maria Beach!!! (No cóż... Długo by pisać... Po zwiedzeniu prawie wszystkich tawern na terenie Kissamos, postanowiliśmy pozostać wierni tej jednej. A wszystko to, za sprawą genialnie smacznego jedzenie oraz właściciela hotelu i restauracji, niejakiego Jorge (przepraszamy, jeśli przekręciliśmy imię). Z menu polecamy ... absolutnie wszystko! Restauracja zlokalizowana jest nad samym brzegiem morza, co sprawia, iż wieczorne przebywanie w niej, graniczy niemalże ekstatycznym doznaniem. Przyjazna i romantyczna atmosfera, delikatna, grecka muzyka w tle, powiew morskiej bryzy i kulinarne przeżycia, sprawią, iż będziecie chcieli tu wrócić, nie raz i nie dwa. Czarodziejskie mikstury podawane przez Jorge niejednokrotnie na koszt firmy, przyprawią Was z pewnością o zaburzenia prawidłowego funkcjonowania narządu wzroku:) Wiecie o czym mówię:) Macie to, jak w banku. He He:) 
  • Taverna Stelios - Katina (Nie będę zbyt oryginalny, jeśli powiem, że to bardzo fajna, dobra i smaczna restauracja. Potwierdzają to bardzo pozytywne opinie zamieszczone na portalu Tripadvisor. Pierwsza skonsumowana na Krecie kolacja nie byłaby zapewne tak doskonała i warta zapamiętania, gdyby nie obecność Giorgio, który podjął nas w niezwykle przyjacielski i miły sposób. Zatem, warto tutaj zajrzeć, choć na jedną, wieczorową chwilę. 
  • The Cellar Tavern (Choć zdania na jej temat wśród gości bywają podzielone, nam przypadła ona do gustu, jako restauracja obiadowa / w nocy niestety jest zbyt mocno oświetlona /. Smaczne jedzenie, przemiła obsługa oraz kapitalne położenie - tuż nad samym morzem, na końcu promenady).  
  • "Dziadzio Szaszłyk - Władca Grilla":) (Tym pseudonimem mianowaliśmy starszego pana, który każdego wieczoru wraz z małżonką rozkładał tuż obok ulicy swój malutki grill i smażył na nim obłędnie przepyszne szaszłyki (wieprzowe 1 EUR oraz drobiowe 1,40 EUR). Obok grilla stała przyczepa, a prowizoryczna, sezonowa "restauracja", sklecona z kilku domowych stołów, zadaszona sporym kawałkiem trzepoczącej na wietrze folii, skupiała tłumy rodowitych mieszkańców tej pięknej wyspy. Turystów było niewielu. Całe szczęście. Ci, którzy jednak skusili się na Dziadkowe Suvlaki, pajdę chleba, grecką sałatkę małżonki "Dziadka Szaszłyka" oraz piwko Mythos, wracali tu niemalże każdego wieczoru:) Yia mas!!!

Popularne posty